Obudził mnie jakiś huk.. spojrzałam przez okno zobaczyłam Nialla śpiącego na schodach przed moim domem. Zrobiło mi się go szkoda. Zeszłam na dół , otworzyłam drzwi i powiedziałam
- Wstawaj. Chłopak nie wstał. Dalej sobie smacznie spał. - Wstawaj. - powtórzyłam. Nic. Zero reakcji. Podeszłam do niego bliżej i lekko nim potrzęsłam. Dalej nic. Dałam mu buziaka w policzek i powiedziałam do ucha - Wstawaj śpiochu. - uśmiechnęłam się. Chłopak otworzył oczy.
- Gdzie ja jestem ? - spytał rozglądając się.
- U mnie przed domem. Zasnąłeś wczoraj tutaj.. - powiedziałam.
- Aaa .. już pamiętam. Zastanowiłaś się ? - spytał. Spojrzałam na niego.
- Tak - skłamałam. Tak naprawdę dalej zastanawiałam się czy uwierzyć mu czy nie.
- To.. wierzysz mi ? - spytał. Może dam mu kolejną szansę? A może to wszystko nie ma już sensu? A co jeśli on tam pojechał do dziewczyny i ona z nim zerwała więc pomyślał że wróci do mnie. Może on mnie nie kocha.. - Proszę cię uwierz mi.. - powiedział chłopak ze łzami w oczach. Może jednak dam mu tą szansę.... Chłopak patrzył na mnie..
- Niall chyba nie potrafię już ci wybaczyć... - powiedziałam.
- Dlaczego ?! - spytał.
- Nie wierze ci. Nie mam do ciebie zaufania. Zostaw mnie. Wyjdź z mojego życia na zawsze. - powiedziałam. Chłopak smutny popatrzył na mnie i zaczął iść.
- Kocham cię. - szepnął i po prostu odszedł raz na zawsze z mojego życia. Miałam mieszane uczucia. Serce się cieszyło lecz coś we mnie pękało. Źle się czułam, tak smutno mi było a zarazem wesoło. Właśnie przypomniałam sobie że wczoraj miała przyjść do mnie.. no jak jej tam było... Aaaa Karolina. Zamknęłam drzwi i poszłam po telefon. Wykręciłam numer do Karoliny i zadzwoniłam.
Ja : No hej. Obudziłam ?
K : Hej. Nie sama wstałam.
Ja : Czemu wczoraj nie przyszłaś ?
K : Przyszłam.. Tylko spał na schodach pewien młodzieniec - zaśmiała się.
Ja : Aha.. A wpadniesz dzisiaj do mnie ? Chciałabym z tobą pogadać. - powiedziałam.
K : Jasne.. już idę. To za chwilę będę. - powiedziała mile i rozłączyła się. Znam ją dopiero od wczoraj a czuje jakbym znała ją od kilkunastu lat. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Zbiegłam na dół i otworzyłam je.
- Hej - uśmiechnęła się Karolina.
- Hej. Właź i sory za bajzel. - powiedziałam.
- Bajzel ?! Gdzie ?! Ty masz większy porządek ode mnie - zaśmiała się.
- Eee tam.. - odpowiedziałam z uśmiechem. Zamknęłam za nią drzwi i usiadłyśmy na kanapie.
- A więc o czym gadamy ? - uśmiechnęła się.
- Chciałam cię zapytać o radę.. no i pogadać trochę z tobą. - zaśmiałam się.
- Jaką ? Niech zgadnę masz na myśli Nialla zgadłam ? - zapytała.
- Ty czytasz mi w myślach ? - zapytałam przez śmiech. - No to chodzi o to że on był wczoraj u mnie i powiedział że on zgubił telefon i to nie on do mnie dzwonił.. No a ja nie uwierzyłam. Chciałam się spytać czy dobrze zrobiłam. - dokończyłam. Miałam łzy w oczach. Było mi przykro że wykasowałam go już na zawsze ale cóż.. po tym co zrobił..
- Żałujesz tego ? - zapytała patrząc.
- Trochę tak - odpowiedziałam a jedna łza spłynęła mi po policzku.
- Nie żałuj.. ja myślę że dobrze zrobiłaś. - powiedziała. Popatrzyłam na nią.
- Tak myślisz ? - zapytała. Ona pokiwała głową na tak.
- Chodź gdzieś pójdziemy. Zapomnisz o tym wszystkim chodź na trochę. - powiedziała. W sumie ma rację ale nie chcę nigdzie iść nie jestem w stanie.
- Niezbyt chcę ... - odpowiedziałam.
- Oj chodź - uśmiechnęła się.
- No dobra - zgodziłam się. Poszłam na górę przebrałam się i wzięłam torbę. Zeszłam na dół. - Okej mogę iść. - powiedziałam i poszłyśmy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz